„Ich bin gefeuert und ich lebe.“ Will noch irgendjemand die Welt retten?

    https://energetyka24.com/klimat/analizy-i-komentarze/mam-wywalone-i-zyje-czy-komus-chce-sie-jeszcze-ratowac-swiat

    Von starnak

    22 Comments

    1. Fit_Variation_5092 on

      To przychodzi z wiekiem. A potem kolejne pokolenie nastolatków zabetonowuje się na autostradzie, by coś tam “zmienic”. I tak będzie w kółko.

    2. Absolutnie się nie dziwie komuś kto ma przysłowiowe wyjebane. Dziwie się tym którzy udają że sprawy nie ma, ale to inna rozmowa.

      Generalnie korpo podniosły ceny wszystkiego od 2020. Mogłyby te rekordowe zyski przeznaczyć na ekologię, natomiast zamiast tego przeznaczają ten hajsik na artykuły że Ty się za mało starasz dla Ziemi! Musisz się jeszcze czegoś wyrzec, Elon będzie sobie latał odrzutowcem 4 razy dziennie, natomiast jak Ty polecisz na wakacje to masz mieć moralniaka ;).

      Wielu jest z wyboru bezdzietna, też więc jakby co ich obchodzi co będzie za 40 lat?

    3. Bo i co mam zrobić? Skala problemu jest taka, że moje jeżdżenie zbiorkomem, jedzenie soi zamiast mięsa i sikanie pod prysznicem nie jest nawet kroplą w oceanie.
      Co z tego, że ja zmienię auto na hybrydę czy elektryka, jak wydobycie ropy jest największe w historii? Jasne, mogę poświęcać godzinę dziennie na lepsze, ekologiczne zachowania, których jedynym realnym, bezpośrednim skutkiem będzie utrata 1/8 mojego czasu po pracy, i ewentualne poczucie moralnej wyższości.

      Problem musi zostać zaadresowany na poziomie globalnym. Jak? Nazwijcie doomerem i zaminusujcie, ale dlaczego mnie to w ogóle powinno obchodzić? Są ludzie, którzy jednym podpisem, dosłownie jednym zaokrągleniem procentów w ustawie czy dyrektywie są w stanie zmienić więcej, niż ja gdybym odmawiał sobie wszystkiego i przez 10000 lat – niech tym się zajmą. I nie, nie będę aktywnie wylewał oleju do Odry i wywoził śmieci do lasu, bo nie obchodzi mnie ekologia – ale po X latach bycia narażonym na newsy “wyciek 210 milionów galonów ropy” po artykule “5 codziennych rzeczy dzięki którym uratujesz planetę” naprawdę nie wierzę w skuteczność oddolnych inicjatyw w tym temacie.

    4. SzczurWroclawia on

      >Polacy coraz mniej przejmują się zmianą klimatu, straszące narracje nie działają, a grupa osób gotowych do podjęcia wysiłków i poświęceń gwałtownie zmalała – wynika z nowej, czwartej już edycji raportu „Ziemianie Atakują”.

      Bo straszenie z reguły działa do pewnego momentu. Przerobiliśmy to w czasie pandemii, przerabiamy to ze zmianą klimatu.

      Jeśli ktoś faktycznie przejmuje się zmianą klimatu, to już dawno wprowadził albo dopiero wprowadza ekologiczne zmiany, począwszy od ograniczania konsumpcji, a kończąc na innych działaniach prośrodowiskowych. Dalsze straszenie tych ludzi spowoduje albo panikę i depresję (vide /r/collapse), albo całkowite zobojętnienie, albo gniew skierowany w stronę innych ludzi (“to ja rezygnuję z tego i tamtego, nie mam samochodu, a oni sobie z tego nic nie robią?!”)

      Z drugiej strony – jeśli ktoś wprowadził odpowiednie zmiany i nadal słyszy, że to nic nie daje, że bijemy kolejne rekordy i że nadciąga katastrofa, to właściwie… czym ma się przejmować? Zrobił co mógł.

      >Z raportu wyziera również pewna smutna prawda: młodzi porzucają misję bycia ratownikami świata. Wolą raczej należeć do grupy „Dobrzeżyjów”, niż podejmować wyrzeczenia na rzecz planety.

      I szczerze – nie dziwię im się. Zwłaszcza w sytuacji, gdy to osoby podejmujące wyrzeczenia dostają bęcki, a osoby mające to w głębokim poważaniu są głaskane po główce na każdym kroku.

      >Przykładem może być sukces grup „Uwaga śmieciarka jedzie” – społeczeństwo chętnie angażuje się w ekologiczne działania, jeśli są przedstawione w atrakcyjny sposób.

      Niesamowite. Cóż za przełom, któż by mógł się tego spodziewać! Ludzie wolą marchewkę zamiast kija, a “rób coś, bo to jest fajne” albo “rób coś, bo masz z tego realne korzyści” trafia do nich lepiej niż “rób coś, bo jak nie, to będzie mandat!”

      To tak jak z elektrośmieciami. Gdy na osiedlu postawili kontener na elektrośmieci, w ciągu dwóch dni był przepełniony, a ludzie zostawiali urządzenia i części na chodniku obok. Wystarczyło po prostu zaoferować im łatwo dostępne i proste rozwiązanie problemu.

    5. Spadek 4 pp. nie jest znowu taki drastyczny. Ale mam nadzieję, że trend się utrzyma i wkurwienie ludzie w końcu zaczną świadomie bojkotować korpo oraz zaczną masowe protesty tak, że politycy się porządnie obsrają.

      Co do ekologii – ikskurwade, mam rezygnować z mięsa, samochodu, nowych ubrań a firmy dosłownie wypierdalają na śmietnik nowe, zafoliowane rzeczy bo im się bardziej opłaca to i sprzedaż nowszego towaru niż wyprzedaż starego do końca. A no i pana inwestora chuj obchodzi czy planeta zdechnie czy nie, FIRMA MA ROSNĄĆ PANIE, PO WSZE CZASY

    6. Aggressive_Pen4042 on

      Trafiłem do strefy SCT i będę wkrótce musiał kupić nowy samochód, którego produkcja będzie się wiązać z emisją większych ilości CO2, niż wyjeździłbym tym samochodem do końca eksploatacji.

      Tak wygląda ratowanie świata w praktyce 😁.

    7. nightblackdragon on

      A co innego ma zrobić zwykły szary człowiek? Używać papierowych słomek, jeździć elektrykiem albo najlepiej zbiorkomem czy nie jeść mięsa? No spoko, ale nie ważne jak bardzo będzie się bawił w ekologię, jego wkład nie będzie nawet kroplą w przysłowiowym morzu. Ci którzy mogą mieć na to wpływ mają na to wywalone, bo nie będą sobie ograniczać zysków czy wpływów dla czegoś co i tak ich nie będzie dotyczyć, więc dlaczego szary człowiek ma nie mieć wywalone skoro nic z tym nie może zrobić?

    8. Jedyny sensowny sposób to akceleracja do progu bycia zgniecionym przez przyspieszenie

    9. NeedTheSpeed on

      Sorry, nie można w nieskończoność przerzucać odpowiedzialności na szarego człowieka kiedy to bardzo często żyłowanie profitów i wygodne życie miliarderów. Żeby nie było państwa zachodu z perspektywy państw południa też są właśnie takimi “panami”, którzy niewspółmiernie konsumują i nadprodukowują śmieci – pytanie co przeciętny człowiek, który o niczym nie decyduje ma z tym zrobić? Chodzę głosuję, to wszystko i tak nic to nie zmienia w tym temacie. Myślenie o tym codziennie i biczowanie się tym doprowadzi tylko do depresji.

      Już nawet nie wspomnę o tym, że wiele naszych rodaków dokonuje “tytanicznej pracy” na rzecz planety po prostu się nie rozmnażając, a i tak zyski z setek tysięcy takich wyborów są anulowane przez nowy jacht i codzienne loty miliarderów. To, że przestanę jeść mięso, sam, jednostkowo nie zmieni zupełnie nic. To, że przestanę jeździć samochodem i spędzać w komunikacji dodatkowe 2h dziennie też nic nie zmieni z perspektywy planety. Niech przykład idzie z góry.

      https://preview.redd.it/719i0sv8zh2e1.png?width=648&format=png&auto=webp&s=d4e44d446ebc163abde860484003c7376b4d8b18

    10. Itchy-Dirt6469 on

      Sorry ale jak politycy nie są w stanie rozwiązać żadnego problemu to co ja niby mam zrobić? Osobiste poświęceniu nic tu nie pomogą. Potrzebne są rozwiązania systemowe ale klasa polityczna jest zbyt nieudolna i/lub skorumpowana żeby je wprowadzić. Pozostaje mieć nadzieje, że wszystko pierdolnie jak juz będę stary i nie mieć dzieci.

    11. Confident-Alarm-6911 on

      Tak. Myślę, że na szczęście jeszcze wielu osobom chce się ratować świat. Ale niestety jak większość tutaj piszących osób o tym, że one nie zrezygnują z mięsa, czy nie będą jeździć autobusem, pomyślało tak samo 8 miliardów ludzi… nie można negować efektu skali, bo jak ty chcesz swoje mięsko i swoje nowe ubranka to znajdą się tacy którzy będą Ci je dostarczać. A jak nikt nie chce się zmienić to nic się nie zmieni.
      I nie mówię tutaj o jakichś radykalnych zmianach, mięso można zredukować, nie trzeba całkowicie rezygnować, ubrania można kupić lokalnie, rzadziej ale lepszej jakości, itd.
      Oczywiście nie neguję tego, że politycy i miliarderzy robią za mało i trzeba im ukrócić te samowolkę jeśli coś ma się zmienić, ale nie można też negować tego, że tak samo zmiany wymagają przyzwyczajenia zwykłych ludzi. W szczególności ten konsumpcjonizm bazujący na tanim badziewiu z Chin. Ostatnio słyszałem jak laska mówiła, że ona nie pierze jakiejś części garderoby, tylko zakłada, wyrzuca i kupuje na Ali nowe. To sorry, ale z takim podejściem daleko nie zajedziemy.

    12. D0nC4rl1to on

      Idę opierdolić kiełbę z ogniska, nara frajerzy! Mam nadzieję że się nie rozmnożycie bo planeta płonie, itp XD

    13. Przecież cały green washing jaki widzimy codziennie to tylko trik by ktoś zarobił.

      Ja nie jeżdżę do pracy, bo pracuje zdalnie – państwo tego nie wspiera podatkowo, bo zależy wszystkim umoczonym w nieruchomościach by biura były otwarte i bańka była nadmuchiwana.

      Dlaczego niby powstają wciąż specjalne mikro strefy unikania podatków nawet w takim Wrocławiu gdzie nie ma bezrobocia od lat?
      W związku ze ściąganiem tutaj montowni rośnie presja na infre i autobusy dowożą ludzi nawet z Wałbrzycha do pracy w LG i innych. Nie wspominając o imporcie taniej siły roboczej i wzroście napięć społecznych z tym związanych.

    14. SlyScorpion on

      Po co mam się męczyć ratowaniem planety kiedy nasi przywódcy zapierdalają samolotami na spotkania które można wykonać przez wideokonferencję?

      Ja nie jeżdżę samochodem, dzieci nie mam i jeżdżę komunikacją miejską. Co mam jeszcze kurwa zrobić?

    15. Ja się powoli mniej przejmuje, jak to coś robić jak pomysł dobry, ale inne kontynenty mają wywalone, ja mam myć plastiki przed segregacją, a taki polityk leci prywatnym odrzutowcem na konferencję klimatyczną…

      No kurwa, nie ułatwiają bycia eko…

    16. No-Jellyfish-1208 on

      Pojedynczy człowiek, a w sumie to i nawet pojedynczy kraj, nic tu nie wskóra. Jak ekologicznie byś nie żył, to i tak wielkie korporacje wyemitują tyle zanieczyszczeń i zużyją tyle wody, ile przeciętnemu Kowalskiemu na milion lat by wystarczyło.

      Te wszystkie akcje typu zakaz plastikowych słomek czy cudne pomysły typu pranie w orzechach (nie mówię, że nie można, ale nie zawsze działa i wszystkim zresztą orzechów nie starczy) to mydlenie oczu. Mówią też “głosuj portfelem”, ale czasami to się nawet nie da kupić pewnych rzeczy w ekologicznym opakowaniu albo jakieś bardziej ekologiczne warianty są pierońsko drogie w porównaniu do standardowych.

      Najgorsze, że nawet jak się starasz jak możesz, to zawsze ktoś się do czegoś przywali tak, jakby człowiek był niczym bohater “Ballady ekologicznej” Feno i Ramzesa (kto nie zna, niech posłucha). Źle robisz recykling. Źle sprzątasz. Źle gotujesz. Ślad węglowy, zanieczyszczenia, mikroplastik. Zdurnieć można.

    17. BeneficialBear on

      Zły marketing po prostu.

      Co to znaczy ratować świat? To świat ma wywalone na ekosystem. “Świat” istniał przez niezliczoną ilość katastrof ekologicznych, i będzie istniał przez kolejne.

      Więc zamiast ratować “świat” może zacznijcie to nazywać ratowaniem “siebie/nas”.

    18. _melancholymind_ on

      Siedzę trochę w temacie to napiszę coś:

      1. Planeta nie umiera tylko się zmienia na niekorzyść człowieka (i wielu ekosystemów). Przypominam tylko – W tą planetę pierdolnęła parę razy asteroida, and she’s fine – Czego nie mogę powiedzieć o dinozaurach.
      2. To 1% najbogatszych i politycy są odpowiedzialni za większość skutków ocieplenia klimatu. Jeśli masz wyjebane, to miej – ale domagaj się i wybieraj takich polityków, którzy zamiast lizać dupę najbogatszym zrobią z nimi porządek. Jeśli tego nie zrobisz – To oni będą dalej sobie latać jetami jak taksówkami, a Ty za to zapłacisz jak dźwigną Tobie chuj wie co jeszcze na rachunku/podatku od CO2, albo osubskrybują życie w taki lub inny sposób.
      3. Nie wchodź w sidła “zielonego marketingu”, którzy obrzydzi Ci ekologie i za którym czai się kapitalizm. Zamiast tego spróbuj żyć tak jak Twoi pradziadkowie z ery socjalistycznej – Motyw materiałowych worków na zakupy, szklanych butelek i termosów do pracy, ubrań kupowanych z drugiej ręki lub przekazywanych/otrzymywanych do/od członków rodziny, konfitur robionych na zimę, pudełek po maśle, które stawały się pudełkami na kredki. To wszystko wynikało z biedy, ale jednocześnie to wszystko było ekologiczne.

    19. Ludzie nie rozumieją polityk środowiskowych, a politycy nie starają się ich poprawnie wyjaśniać. I kończy się to takimi postawami. W dyskusjach w internecie pojawiają takie wątki

      1. **Dobrowolne inicjatywy good, regulacje bad**

      Człowiek jest wygodny i kupi to co jest wygodne i tanie. Korporacja chce jak najtaniej spełnić potrzebę.
      Czy człowiek sam z siebie zacznie iść/jechać rowerem/transportem publicznym/samochodem elektycznym do pracy?
      Niektórzy tak, ale większość wybierze najwygodniejsze/najtańsze rozwiązanie. Czy korporacja sama z siebie zacznie produkować dobre środowiskowo produkty? Nie bo jeśli produkt na starcie jest droższy i mniej wygodny, to pogorszy się jej sytuacja finansowa. Jeśli przykładowo zakazujesz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035, to wysyłasz sygnał do wszystkich firm. I wtedy nie ma problemu “wychodzenia przed szereg”*****.
      **Dobra polityka to wysyłanie “sygnałów” do obywateli i firm, mogą one być finansowe(ets), albo prawne(zakaz sprzedaży). Tylko wtedy otrzymamy efekt skali, który będzie istotny.**

      2. **Mylenie kwestii odpadowej/czystości powietrza/klimatycznej**

      Często pojawia się w internecie wątek w stylu że do “strefy czystego powietrza” nie wjedzie stary samochód “emitujący mało co2”, a wjedzie nowy samochód “emitujący dużo co2”. Tylko że strefy czystego powietrza to polityka ograniczająca zanieczyszczenia(np. tlenki azotu), a nie coś co ma ograniczyć co2******. Gdyby to tyczyło się co2, to samochody nie mogłyby w ogóle wjeżdżać.
      Dodam tylko że papierowe słomki nie “ratują klimatu”, tylko ograniczają zanieczyszczenie jednorazowym plastikiem. Czyli to kwestia odpadowa.

      3. **Przesadzanie z wysokością kosztów**

      **Kosztem transformacji klimatycznej nie jest “postawienie wiatraka w miejsce starego bloku węglowego”, ponieważ ten blok i tak zostałby przez coś zastąpiony. Kosztem jest przedwczesne zamknięcie bloków powstałych XXIwieku.**
      Podobnie jest z dyrektywą budynkową. Ludzie słyszą o wydaniu 1-2bln na remonty budynków(do 2050), ale te pieniądze nie znikną. Wraz z ich wydaniem zmniejszą się koszty ogrzewania*******. Pomoc finansowa od państwa jest do w zasięgu budżetu, tylko niestety są ważniejsze wydatki takie jak 13,14,renta wdowia, babciowe i obniżanie składki zdrowotnej.

      4. **Traktowanie półkroków/kompromisów jako hipokryzja lub niekonsekwencja**

      Nakrętki przymocowane do pojemnika to świetny przykład. Ktoś stwierdził że jednym prostym ruchem, ułatwimy recykling małych elementów jak i ograniczymy ilość drobnego plastiku w środowisku. Czy to rozwiązanie 100%? Nie, takim byłoby wymaganie przynoszenia własnej butelki ze sobą do sklepu i napełnienie jej. Byłoby to niepopularne, ale z drugiej strony łatwiejsze do wytłumaczenia. Ale politycy boją się radykalnych rozwiązań i często będą szkli na takie półkroki.
      Innym przykładem jest zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych. Ulga dla “małoseryjnych” pojazdów została wrzucona przez Włochy. Ulga dla “paliw syntetycznych” przez Niemców. I niestety mamy takie dziury w tym zakazie. Czy to powód do wywalenia tego przez okno? Nie to powód do zatkania tych dziur.

      * Oczywiście polityka państwa nie powinna na tym się kończyć. Jak remontujemy drogę to budujemy drogę rowerową/buspas. Jak puszczamy autobus to dbamy o jego częste kursowanie. Jak chcemy zachęcić do samochodów elektrycznych to dotujemy punkty ładowania i ich zakup(preferowałbym nisko oprocentowany kredyt, zamiast dotacji)

      ** Ja to traktuję jako odpowiednik NIMBY, mieszkańcy mają luźniejsze warunki od dojeżdżających. Są lepsze sposoby na walkę z zanieczyszczeniami.

      *** Jest to zabawne że w Internecie dyrektywa która zakazuje sprzedaży nieocieplonych budynków ma złą sławę, pomimo powszechnego narzekania na fliperów xd

    Leave A Reply